Do Les 2 alpes przyjechaliśy w jednym celu - jeździć na snowboardzie. Dla mnie jest to drugi sezon snowboardowy, wcześniej przez wiele lat jeździlam na nartach. Zapisuję się więc na kurs dla początkujących (na poprzednim wyjeździe w Slowacji uczyl mnie mój chlopak - nauka skończyla się ręką w gipsie). Na początku zasuwam z deską pod pachą pod górę, zjeżdżam (tzn próbuję) i znowu pod górę. Jestem cala mokra, zarówno od potu jak i śniegu, który wlazl mi doslownie wszędzie. W końcu mam dosyć i idę do hotelu. Wszyscy moi znajomi z którymi przyjechalam, świetnie jeżdzą, więc dużo czasu spędzam sama :)
Jeździmy codziennie do 11.12.08. Robię widoczne postępy :) jeżdżę nawet na orczyku, chociaż jest bolesne i udaje się zwykle za 2 lub 3, zdecydowanie wolę wyciągi krzeselkowe. Lodowiec ma 3600m i ostatniego dnia zjeżdżam od góry do dolu,przeklinając przy tym mojego chlopaka, przez którego spoóźnilam się na ostatni zjazd w dól. W między czasie nabawiam się także kontuzji barku, nie może być przecież tak, że nic mi nie dolega :)
Ceny we Francji są bardzo wysokie, odwiedzamy sklepy spożywcze i zwykly sok pomarańczowy kosztuje 2-3 euro, dlatego piję dużo wina, które jest tańsze od soku!
Pogoda dopisuje, ostatniego dnia, czuję euforię, umiem już zjeżdżać (trochę), pogoda jest przepiękna, a ja jestem na 3500m wysokości z deską na nogach :)